῾bydło, dobytek᾿: jak bыṷ hrubszы gazda, to maṷ ṷece statku w stajnï JCz22
- bыcok, bыcuś;zgr. bыczysko
- bыcok, bыcuś zdr.῾byczek᾿
- bыczysko ῾wielki byk᾿
- bыdla, bыdlata ῾bydło᾿: a to po starodaṷniomu radyły na koroṷu, tel´a to bыdl´a radyły PM15; to radyły na koroṷy chudoba, bыdl´a, bыdl´ata … MP37
- bыdlata zob. bыdla
- bыk ῾byk᾿:najpersze bыṷ bыcuś, a pak bыṷ wel´kï to bыṷ bωk; ṷoṷы to woṷы bыły, nazywały sia ṷowы do robotы, to bыły bыkы ałe to bыły ryzanы bыkы JCz22; win maṷ fest takoho bыczyska SF36,zdr. cubryna ῾końska grzywa, czupryna᾿: jak kin dostaṷ wrokы, to za cubrynu natihały SF36
- drybozyty ῾przeskakiwać z nogi na nogę᾿:na miscy bude tak drybozyṷ kin, stojit na miscy y nohamy pereberat, tak cupłykujeJCz22
- drыndom, h drыndy ῾biec wolnym, podskakującym krokiem, truchtem (o człowieku)᾿: czṷoṷek łetiṷ drыndom, a kin trapkom yde sy tak honoroṷo PM15; ta win h drыndы łetyt do cerkṷy, bo pizno wyszoṷ s chыży, no h drыndы to tak dribnisio czoṷek łetyt SF36
- forkaty ῾parskać (o koniu)᾿: kin forkat jak daszto czuje stracha to ne pide, bude forkaṷ y ne ruszyt sia chodzby ho zabyṷJCz22
- futruwaty ῾karmić zwierzę᾿: no braṷ do lisa tot futerczak ï kin futruwaṷ, no bo iṷ s toho futerczaka; no sia futruje konia PM15, dk nafutruwaty
- fykaty ῾wierzgać, bić zadem (o koniu)᾿:kin fykaṷ, tak zadom byṷ do hory, zadom sy byṷ y tak skakaṷ no bo tak sy fykat, skakaṷ tak no ï sia tiszyṷ, a jak zṷыj bыṷ ta kusaṷ PM15
- gazdiwka ῾gospodarstwo᾿: tam f Szymbarku bыṷ Żыd, maṷ gazdiṷku ta zme chodyły tam robyty PM15; mały fest gazdiṷku MŁ39; na gazdiṷci ma bыty kin SF36; no teper nycz na gazdiṷci sia ne chowat ED24
- hnet ῾wkrótce, wnet᾿: desy pered wijnom, ałe to już hnet wina ṷystupyṷa jak toto z:a hranyci sproṷadyły, totu rasu tыch bыkiṷ i koroṷ i szytkoho toj rasy JCz22
- hranycia ῾granica (wsi, państwowa)᾿: tak z:a hranyci sprowadżanы. Syṷakы takы syṷy bыkы, to ony tiż z:a hranyci bыły SF36
- jarmo ῾jarzmo na woły, byki,krowy᾿: to daṷały najwece z kłena, z kłena jarma robyłï; jarmo ïde korowi cy bыkowy ïde na kark JCz22
- kin ῾koń᾿: wece najwece wiṷsa sia daṷaṷo konim, bo kin bыṷ takij łechki do wiṷsa JCz22; koni szыtko wyprodały, bo to sia ne opṷatyt, no bo konioṷy trea zerna daty… PM15; obrocznycia to takij miszok, szto dawały na pыsk koniowy MP37
- rasa ῾rasa᾿:czerṷenы bыkы to rasa pol´ska, a pṷowы to bыły chybal´ z Weng´er SF36; bыły koroṷy ṷysы, bыły koroṷy czerṷenы to rużna rasa bыṷa tыch koroṷ JCz22
- ryzaty1.῾rżnąć᾿: dereṷo ryzaṷo sia pyṷom, ne ta jak hneskы tartakы, łem rucznom takom pyṷom wełykom, rukamy ryzały na szṷali JCz22; 2.῾kastrować᾿:kastruwaty, a h nas to nazyṷały ryzatы, ryzatы bыkы MP37
- ryznyk ῾rzeźnik᾿: to rïznykы brały, takы szto były tam, takы pan´stṷoṷy robitnykы y wyrabl´ały kobasы tam PM15
- wyhnaty ῾wygnać᾿: ydyj wyżen tam statok zo stajnï! JCz22
- wił zob. bыk
- żołib, żыłib ῾żłób᾿: jak dl´a bыka to sia sypaṷo futer do żoṷoba JCz22; de ste mały takij żoṷib, żeby bыṷ szczełnыj, a parenyna bыṷa mokra… SF36; żoṷobы bыły w stajni, bыły na ciṷu stajniu takы doṷhы PM15; h nas bыṷ szczelnыj żыṷib ED24
Na Łemkowszczyźnie gospodarze zajmowali się rolnictwem i hodowlą. Niskie klasy gruntów i ich rozdrobnienie nie gwarantowały wysokich plonów. Jeszcze do czasów wojennych do prac polowych wykorzystywano bardzo prymitywne narzędzia: sierpy, motyki, cepy. Główną siłą pociągową były krowy – tylko bogatsi chłopi posiadali woły. W gospodarstwach hodowano drób i średnio 1-2 owce.
Jak pisał Seweryn Udziela w książce „Ziemia łemkowska przed półwieczem” (Lwów 1934) „nieświetnie także idzie chów bydła i owiec. /…/ Najbogatszy gazda może mieć 20 do 30 sztuk owiec, a parę wołów, czy 3 lub 4 krowy. Nabiał, to jest mleko, ser krowi, owczy i bryndza, wystarcza zaledwie na potrzebę domową, a mało na sprzedaż.
Owce i woły hodują także na wypas. Handel owcami i bydłem bywał zazwyczaj ożywiony w najbliższych miastach, w Starym Sączu i Grybowie /…/ w Bardyjowie /…/. Owce wypasione sprzedają jesienią, zostawiwszy wełnę w domu z jednej strzyży. Woły węgierskie z długiemi rogami kupują w Bardyjowie na wiosnę i pasą, karmią od sześciu tygodni do trzech miesięcy, aby je sprzedać na rzeź z zyskiem. Na wypas wołów może sobie pozwolić tylko bogaty gazda, bo ma trochę grosza, aby kupić parę wołów, wychudzonych na zimawej, nędznej karmie. Ale tworzą się spółki. Proboszcz umawia się z zaufanym gospodarzem i jadą na jarmark kupować woły. Woły wybierają, wytargują, proboszcz płaci, chłop pędzi je do swego domu i własnym trudem i staraniem karmi, dogląda i pasie. Jeżeli trafili na bydlęta zdrowe i żerne, to jest jedzące chciwie i dużo, to woły wypasą się nawet w przeciągu sześciu tygodni; koło innych trzeba chodzić nawet trzy miesiące.
Skoro wspólnicy osądzili, że woły zabrały się dobrze, udają się z nimi na jarmark. Po sprzedaży ksiądz odbiera pieniądze swoje, jakie wydał na kupno, a nadwyżką, zarobkiem, dzielą się na połowy: proboszcz bierze połowę, jako procent za wypożyczone pieniądze na kupno, a chłop drugą połowę za pracę, za karmę i za wszelkie starania około bydlęcia. Nie wiele tam tego będzie, ale zawsze trochę grosza na najpilniejsze potrzeby domowe zarobi się. Bogatszemu proboszczowi hodują na wsi po trzy do sześciu par wołów, a jeżeli się uda obrócić kapitałem dwa razy do roku, to można zyskać do 40″/o na tym interesie.
Owce i krówki pasą przeważnie dzieci. Już około trzeciej godziny rano budzą je ze snu i wyprawiają z dobytkiem na ugory, na pastwiska po stokach gór, skąd około godziny dziesiątej spędzają je do domu, a same biegną do szkoły, bo nauka odbywa się tu w lecie w najnieodpowiedniejszym czasie, od godziny 10-tej do 3-ciej w południe. Więc dzieci niewyspane, utrudzone bieganiem za bydłem i uznojone upałem śpią, nie będąc wstanie brać udziału w nauce. O 3-ciej biegną do domu, aby coś niecoś zjeść i znowu idą z bydłem i owcami i pasą je do zachodu słońca.
W sposób szczególny traktowano konie i woły. Żywego konia lub wołu wprowadzano do izby w Boże Narodzenie, a za rogatego i włochatego turonia przebierał się jeden z kolędników.
Jak ktoś odwiedzi Zagrodę Maziarską w Łosiu to zobaczy koło pieca imitację węża. To zaskroniec, który według wierzeń Łemków żyje sobie w pobliżu domostwa i przynosi szczęście domownikom, z którymi jest tak zżyty, że z dziećmi pije mleko z jednej miski.