Wełyja (Велия)

Śwatыj Weczer, Śwatweczer ῾Wigilia᾿: śṷata jak prychodyły, o ta jak teper w zymi Wełyja, no to sia schodyły to pismy śpiṷały MŁ39

  • czesnok ῾czosnek᾿:y tam szmaryṷ cy czesku czy czoho… ED24, # struczok czestku ῾ząbek czosnku᾿: tak tu na Wełyju bыṷo, ziaṷa-m sy struczok czestku (!) ï musiṷa-m do horы ftikaty, bo dusyṷo nia tak szto rany boskы! ï ot toṷdы nyjak ne jim czesnok, bo sa boju PM15
  • jucha 1.῾kompot z suszonych śliwek, jabłek, gruszek itp.᾿: do pytia to bыṷo zo suszenych słyṷok, jabṷok, hruszok to bыṷa tota, to nazyṷały jucha, kompot taki MŁ39; 2.῾ogólnie coś płynnego, np. jucha z ziemniaków᾿: takie jak zo zupy masz totu ṷodu, to tiż sia nazywat juszka, juszka a jucha to jedno SF36, zdr. juszka
  • kiesełycia ῾rodzaj żuru owsianego᾿: k´esełycu sia robyt tak, bere sia wiṷsianu muku y sia rozrobyt… PM15
  • ożgariuwaty ῾jeść wtedy, gdy nie wolno᾿: l´ude tiż tiż ożgariujut, na Wełyju ne ożgariuj bo budesz ciṷy rik ożgariuvaṷa. Tit tu wozmesz daszto, tam daszto, a na Wełyju ne wil´no tak podberaty, isty SF36
  • połaznyczok zob. połaznyk
  • połaznyk 1.῾człowiek przychodzący jako pierwszy z kolędą i życzeniami na Boże Narodzenie᾿: to na Rïstṷo y Nowyj rïk chto perszыj pryszoṷ do chыż, to poṷaznykom bыṷ, znasz SF36; jak pryszoṷ poṷaznyk na Rïstjanы śṷata, jak pryszṷa baba persza na Rïstjanы Śṷata, to takы zṷы bыły szto anˈy, bo sia ne weṷo za babom łem za chṷopom PM15; 2.῾specjalnie wypiekane chlebki i dawane kolędnikom᾿: dity ïszły po śpiṷaniu, no to im dawały takы poṷaznykы, to każdыj bыṷ zadowołenыj ï tыm poṷaznyczkom, bo bыły ľude że mały, a bыły że y ne mały ED24 zdr. połaznyczok
  • strawa (dawne) ῾potrawa, jedzenie᾿: na Wełyju duże wse straṷ bыṷo ED24
  • wełyjuwaty ῾zasiadać do Wigilii᾿: jak sia piszṷo do proṷubы to bыṷa taka czerstwa ṷoda, jak me mały yty wełyjuwaty to zme ïszły szytkы na ryku sia mыty PM15

Łemkowska wigilia w Beskidzie Niskim od pokoleń obchodzona jest 6 stycznia. Współcześnie jednak coraz więcej wiernych, szczególnie Kościoła Greckokatolickiego, rezygnuje z posługiwania się kalendarzem juliańskim, przechodząc na tzw. nowy styl czyli kalendarz gregoriański lub mieszany, gdzie Wigilię świętuje się jak ogólnie przyjęto 24 grudnia.

Mimo wszystko, bez względu na datę, to czas wielu intrygujących zwyczajów i wierzeń, kultywowanych u nielicznych do dzisiaj. W dniu wigilijnym na przykład nie należy niczego pożyczać innym, natomiast dobrą wróżbą zapewniającą dobrobyt jest pożyczenie czegoś od kogoś, kiedyś w szczególności od Żyda. Najbardziej przestrzega się jednak zwyczaju, by pierwszą osobą, która wejdzie w tym dniu do domu był mężczyzna, co zwiastowało powodzenie. Pojawienie się kobiety brano za zły znak braku szczęścia w najbliższym roku.

Jednym ze znaczących i ważniejszych zwyczajów było wniesienie nieomłóconego snopka zboża do domu. Z taką praktyką można było zetknąć się jeszcze w latach 90-tych. Snopek, symbolizujący dostatek chleba i paszy aż do następnego urodzaju, przynosił gospodarz i stawiał go w kącie domu. Przy wchodzeniu do domu rozpoczynał dialog z żoną, który brzmiał najczęściej tak:

Gazda: „Pomahaj Boże, na szcześcia, na zdorowia, na tot nowyj rik!”, na co żona – gazdynia odpowiada:

Gazdynia:  „Daj Boże w komory i na dwory”, dodając: „Połaznyku odkal ste?”

Gazda: „Z dałekoho, wesełoho, z dobroho, zo szczasływoho świta!”

Tradycja sama w sobie już prawie zanikła, ale słowa gazdy często rozbrzmiewają jeszcze w domach podczas wspólnych spotkań i opowieści. Niemłócony snopek zboża pozostawiano w domu aż do Nowego Roku, kiedy to w noworoczny poranek młócono go. Wiosną nasiona pod zasiew mieszano z tymi omłóconymi zimą a słomą ze snopa karmiono konie, krowy, cielęta, świnie i owce, wierząc, że zwierzęta nabiorą magicznej mocy, która będzie je chronić. 

Na terenie prawie całej Łemkowszczyzny pod wigilijnym stołem bądź pod obrusem kładzie się siano. Na stół stawia się naczynie (najczęściej szklankę) wypełnione pszenicą oraz wetkniętą gromnicą lub zwykłą świeczką, która stoi tak do Jordanu.

Przed samą wieczerzą wigilijną młodzież szła nad potok myć się, żeby wszystkie choroby popłynęły z wodą co praktykowano jeszcze do niedawna w niektórych domach łemkowskich.

Wigilię, m.in. w Bielance, rozpoczyna śpiewanie bożonarodzeniowego troparia „Rożdestwo twoje…” po czym gazda, rzadziej gazdynia, bierze prosforę, sól, chleb i czosnek i dzieli się z każdym ze słowami Chrystos rażdajet sia, na co pozostali odpowiadają Sławyte Jeho. Każdy domownik powinien zjeść taki zestaw, by uchronić się od choroby w najbliższym roku. Opłatek w kulturze łemkowskiej występuje pod postacią prosfory, którą wcześniej poświęcano w cerkwi.

Do tradycyjnych wigilijnych potraw na stole w środkowej części Beskidu Niskiego należy kieselycia, grzyby, kapusta, groch, ryby, kompot z suszonych owoców, pierogi, fasola. Wszystkie potrawy są postne, okraszone jedynie olejem lub podsmażoną cebulą.

Z czasem w Beskid Niski przywędrował też zwyczaj robienia tzw. kutii, która w górach nie była znana i popularna. Tę tradycję przynieśli przeważnie księża oraz nauczyciele, pochodzący zazwyczaj ze wschodniej Galicji.  

Na zakończenie Wigilii, zgodnie ze zwyczajem, wiązano łyżki razem, by cała rodzina trzymała się tak samo razem. Nie można było do zakończenia wieczerzy wstawać od stołu, a szczególnie wychodzić na zewnątrz, by nie wpuścić do środka nieczystej mocy. Po wigilii wszyscy udawali się do cerkwi na nabożeństwo i dopiero po tym można było rozpocząć kolędowanie. Po kolędzie z życzeniami i kolędami chodzili zazwyczaj młodzi chłopcy, nazywani połaznykami. Dzisiaj niekiedy można jeszcze w tym czasie spotkać większą grupę kolędniczą, która chodzi od domu do domu po różnych wsiach, z niewielkim bożonarodzeniowym przedstawieniem, śpiewając i głosząc dobrą nowinę, że Chrystus się urodził. Często też, podobnie jak bywało to w zwyczaju poprzednich pokoleń, chodząc po kolędzie zbierano pieniądze na cerkiew lub inną potrzebę wspólnoty.